Szczerze mówiąc na części "komediowej"(zupełnie mnie nie śmieszyła, nawet chyba zabawne to nie było) czekałem jedynie, aż przełączą się na tą drugą.
Nie podobał mi się jeszcze ten facet gestykulujący, mówiący i udający grę Allena. O wiele bardziej wolałbym, żeby odnalazł jakiś swój pomysł na tą rolę, a nie dokonywał nieeudanych kopii (no chyba, że Allen mu tak kazał)
Część komediowa - 4/10
Część dramatyczna - 7/10
Dodatkowo duży plus za sam pomysł.
Ostatecznie 6-/10
Zgadzam się z Tobą, że część komediowa jest słabsza, choć w moim
przekonaniu absolutnie nie rujnuje całości. To, co czyni ten film dobrym
(nie bardzo dobrym - dobrym), to dla mnie naprawdę znakomity pomysł, w tym
bardzo, bardzo zgrabna pointa (nagłe urwanie filmu korespondujące z
wypowiedzią bohatera - zaskakujące, świetne).
Wydaje mi się też, że wspomniana "słabszość" części komicznej może być
częściowo usprawiedliwiona, jeśli potraktujemy część tragiczną jako tę
bliską prawdziwemu życiu, a część komiczną jako miłą, ale banalną
opowiastkę służącą przecież tylko poprawie nastroju, ucieczce od okrutnej
rzeczywistości - bo w tym duchu wypowiada się filmowy komediopisarz.
Oczywiście, bardzo to Allenowskie. :)
Tak, ale pod warunkiem, że ta druga częsć będzie się miła wdydawać i poprawiać nastrój. Gorzej jesli tak nie jest.