Chodzenie, otwieranie drzwi, zamykanie drzwi, zapalanie światła, gaszenie światła, chodzenie, otwieranie drzwi, zamykanie drzwi, zapalanie światła, gaszenie światła, potem chodzenie w ogrodzie, potem kiedy już myślałem ze zacznie się coś dziać innego, Rudolf znowu zaczął chodzić, po schodach, w kwaterze SS w Oranienburgu, aż się z tego wszystkiego porzygał, tak mniej więcej przedstawia się film. Większość kadrów to w zasadzie ruchome obrazy, Hüller i Friedel starają się, niestety cały czas wygladają i grają papierowo jak wycięci z filmów Roya Andersona. Holocaust sprowadzony do szumu w tle, coś tam ktoś tam krzyczy, psy szczekają, z kominów leci dym, a po mnie to spływa, bo jest to tak bezbarwne, wytłumione a potem zapomniane, jak akcja przenosi się, nagle, do Ornanienburga, a jakby ktoś nie wiedział jak ma odbierać film, Glazer na początek serwuje kilka minut ciszy i czarnego tła, "krzycząc" do mnie: nie, nie obraz tu jest ważny, ważny jest dźwięk słuchaj, wsłuchuj się, zaangażuj mocniej uszy, absorbuj dźwięk...No i musi być coś Glazerowego czyli czarno-biało-termiczne obrazy dziewczynki kładzacej jabłka koło łopat, jak ktoś wie o co chodzi, niech pisze. Nuda, pretensjonalność i takie trochę profanowanie tragedii holocauatu sprowadzając go do roli elementu szołmeńskiej, łechtającej ego pokazówy
Jakże przykro, że tak odebrałeś ten film. Dziewczyna kładła jabłka dla więźniów, którzy pracują tymi łopatami. To wstrząsający obraz pokazujący jak bezbrzeżne zło może w jednym człowieku współistnieć z byciem czułym mężem, troskliwym ojcem, miłością do zwierząt itp. To film o tym, jak mogą w nas ludziach funkcjonować równolegle dwa światy.
Na Shoah Lanzmana płakałem przy niektórych scenach, Lista Schindlera też mocno wzruszała. Nie oczekuję że w kazdym filmie obozowym, obóz będzie na pierwszym planie, ale Strefa spłynęła po mnie emocjonalnie, była zdehumanizowana na poziomie jakieś alternatywnej instalacji artystycznej, słychać w tle obóz, widać dymy, więźniowie przemykają się po ekranie, ale najważniejsza jest estetyka i wysmakowanie kadru, ustawienie kamery i postaci w kadrze, to wszystko jest jakieś sztuczne, jakby holocaust posłużył tylko Glazerowi do popisu swoimi "niesamowitymi" środkami wyrazu z czarno-białym termizmem na czele. Dałem do ulubionych bo niezamierzenie (chyba) to wszystko posuwa się w stronę jakieś parodii, to chodzenie, otwieranie drzwi, zapalanie świateł, tak powtarzane że posunięte do jakieś groteski, teksty Hössowej poganiającej swoje dzieci: "Gazu, gazu", Hössa stwierdzające że zagazowałby wszystkich na jakieś nazistowskiej imprezie, interesujący jest aktor grający Hössa, szkoda że tak mało miał okazji do pokazania swoich umiejętności aktorskich, no i wogóle operatorka Żala, to sprawiło ze ten film jest mimo wszystko interesujący
Nie zrozumiałeś tego filmu, ale skoro wzruszyła Cię Lista Schindlera to wiem dlaczego do Ciebie nie dotarł
(Lista Schindlera, jakby nie patrzeć, to trochę klimaty holo-polo)
No nie wiem czy jest jakiś monopol na rozumienie i jedyna właściwa droga percepcji tego filmu, chociaż uwielbiam teledyski Glazera, nie będę stawiał ołtarzy jego pełnometrażowym dokonaniom, bo jest to dla mnie pretensjonalny przerost formy nad treścią, no ale jeżeli nie zrozumieli Stefy interesów także krytycy New Yorkera i NYTimesa to jestem przynajmniej w dobrym towarzystwie
No masz taki odbiór a nie inny tego filmu. Nic w tym.zlego. Ja ba przykład byłam spięta na tym filmie, dotknął mnie i był dla mnie no jak horror? A właśnie dla mnie Lista Schindlera to kicz. No różnie ludzie odczuwają.
Nie widziałem tego filmu ale powiedzieć o liście schindlera kicz? Mam wrażenie,że próbujesz epatować oryginalnością i dlatego wszystko co podoba się większości wrzucasz do worka to nie moja bajka.To się właśnie nazywa pretensjonalizm i to w czystej postaci.Niby o gustach się nie dyskutuje ale akurat w przypadku Listy,która owszem jest filmem ogólnodostępnym,wyciskaczem łez i ma być prosta w odbiorze - nazywanie jej kiczem jest strasznie słabe.To cholernie trudne wbrew pozorom zrobić taki film.
spusc z tono troche i kto tu jest pretensjonalny xD kazdy ma swoj gust. Czy to stwierdzenie jest pretensjonalne? LITOŚCI.
Gust gustem, ale jeżeli coś jest dobre, to nie można powiedzieć, że to kicz. I odwrotnie. Skoro cały świat, Monalize Da Vinciego uznaje za arcydzieło malarstwa, to tylko głupiec czy impertynent, pozwoli sobie powiedzieć głośno, iż to bohomaz. Podobnie rzecz się ma jeżeli mowa o Liście Schindlera. Nazwanie jej kiczem...?
Rany, przed oczami mi stanął belfer, co tłumaczył że Słowacki wielkim poetą był...
Samo to, że używasz słowa "Litości!", a przy tym protekcjonalnego tonu, świadczy o tym, jak bardzo jesteś pretensjonalna. Niezależnie od tego, co ci się podoba, a co nie.
Ah Ci filmwebowi konfederat, specjaliści. Niby o gustach się nie dyskutuje, a oceniacie jednak to co ktoś lubi i co mu się nie podoba. Kocham to zachwycanie się dźwiękiem i innymi mało znaczącymi aspektami w sytuacji, gdy po prostu komuś się film nie podobał. Film w pierwszej kolejności ma dostarczyć widzowi jakiejś rozrywki, ma przy nim spędzić miło czas a nie doszukiwać się fenomenu w jakimś jednym dobrym dialogu przez 2 godziny seansu czy wysublimowanym dźwięku. Komuś może się podobać American Pie czy Kac Vegas i nie ma w tym nic złego. Tylko Wam to ciężko czasem pojąć wrzucając jakiś film do danej kategorii. Też Listę Schindlera oceniam dużo wyżej i nie wasz to problem.
"Film w pierwszej kolejności ma dostarczyć widzowi jakiejś rozrywki..." a w drugiej pewnego poznania rzeczy, pewnej wiedzy, pewnej opinii innej niż nasza i otworzenia nam oczu na pewne sprawy, o których nie jest nam dane wiedzieć...
Nie każdy chce by film otwierał oczy. Czasem ktoś chce by spędzić przyjemnie 2 godziny życia i tyle. Nie ma w tym czasem większej filozofii. I to nie znaczy, że ktoś ma prymitywne myślenie. To czasem ludzie sami sobie to komplikują wszędzie doszukując się sztuki, szukania sensu życia w seansie. Są osoby, którym wystarczy ciekawa fabuła i nie znudzenie widza a drudzy oglądają 2 godziny i skupiają się na dialogach, muzyce, scenografii zapominając o czym był film. To Ci filmwebowi „specjaliści” czasem z dobrego filmu zrobią wybitny bo analizują go jak wiersze, a czasem nawet autor nie chciał by film w dany sposób był zinterpretowany. Ja widziałem i osoby, które widziały jakieś przenośnie w „ludzkiej stonodze”. Do tego co wyżej napisałem - czasem bardziej szczęśliwy będzie widz, który np „Wilka z Walkstreet” traktował jak biografię z przymrużeniem oka od widza, który nie był w stanie przeżyć tego, że 2 dialogi były bez sensu czy jakaś scena nielogiczna. No trochę to smutne… w efekcie wolę być tym pierwszym. Wniosek mój? Bawi mnie krytykowanie kogoś kto nie widzi jakiegoś przesłania. Czasem taki widz jest traktowany jak jakaś prymitywna istota. Mój przykład, czyste fakty, zawodowo osiągnąłem sukces, żyje mi się dobrze, a czasem jak nie widzę sensu w jakimś filmie to jestem krytykowany, traktowany jak ktoś kto w codziennym życiu pewnie przez te ograniczenia nie może funkcjonować. Przeciwnie, moje życie jest fantastyczne i naprawdę do szczęścia nie potrzebuje zachwycania się niemym filmem z lat 30 i surową scenografią czy dialogami w nudnym dla mnie filmie. Dla mnie nadal to tylko film, dla kogoś chęć dowartościowania się komentując ten film jakimś trudnym, na siłę wyszukanym słownictwem w swoim mimo wszystko smutnym, pozbawionym innych sukcesów życiu. Amen.
„ Film w pierwszej kolejności ma dostarczyć widzowi jakiejś rozrywki..." a w drugiej pewnego poznania rzeczy, pewnej wiedzy, pewnej opinii innej niż nasza i otworzenia nam oczu na pewne sprawy, o których nie jest nam dane wiedzieć...
No i na co ten film Ci oczy otworzył? Dokumenty są 100 razy mocniejsze. Nie wiedziałaś, że takie rodziny istnieją? Zobacz na strażników zabijających z zimną krwią więc widok rodziny co żyje obok obozu to nic dziwnego w czasach wojny. Przeczytaj ze dwie książki historyczne to taki film nie będzie musiał
ci oczu otwierać.
Dokładnie, dokumenty takie jak "Sonderkommando. Żywe trupy z Auschwitz" można obejrzeć na cda, - bardziej otwierały mi oczy. O zimnie polityce i kalkulacji, ich bezduszności, pustych skorupach wiemy z dokumentów, filmu "ostateczne rozwiązanie" i innych itepe itede. Film o tym o czym już wiemy i o tym, że Hóss był taki i taki. Polecam proces Norymberski, także otwierał oczy, No , ale film z innej strony to trzeba zatytułować "Arcydzieło". No ok jeden lubi córkę, drugi teściową. Dla mnie temat nijaki, zawiodłem się mimo ogromnych oczekiwań.
Wiadomość niestety ucięło w połowie, chyba zbyt długa. Nie jest to personalnie do Ciebie, ale żeby zabrać głos to mogę tylko odpowiedzieć.
a ty masz tylko jedno określenie na wszystko holo polo?żal mi ludzi,którzy kreują się na inteligencję,na wyszukany i wysublimany gust,karmią puste ego ogłaszając się mędrcami.Masakra.Film mi się podobał - może dlatego,że od zawsze temat ludobójstw jest mi bliski i za każdym razem zadaję sobie to samo pytanie:do czego jest zdolny człowiek?tu ten człowiek właśnie - jest pokazany jako nic specjalnego - jako każdy z nas niestety.Pytanie - czy każdy z nas byłby do tego zdolny?Jesteśmy wszak tym samym gatunkiem.
Bawi mnie też komentowanie w stylu „nie rozumiesz przesłania”. Ja nawet rozumiejąc przesłanie nie zmienię podejścia do filmu jeśli zwyczajnie mnie nudził. Jak coś mnie nudzi to uważam, że mam zmarnowane 2 godziny życia choćby miał fajne przesłanie. Ja jestem dorosłym człowiekiem, dobre przesłanie nie zmieni mojego podejścia do życia bo ono już jest ukształtowane. Załóżmy chodzisz do pracy, która totalnie Cię nudzi, ale jej cel jest szczytny. Masz nagle polubić swoją pracę bo rozumiesz jej przesłanie? Dalej pozostaje nudna. Co da zrozumienie przesłania nawet temu widzowi, który nie rozumie skoro podtrzymuje - film po prostu go nudził?
Bawi mnie też komentowanie w stylu „nie rozumiesz przesłania”. Ja nawet rozumiejąc przesłanie nie zmienię podejścia do filmu jeśli zwyczajnie mnie nudził. Jak coś mnie nudzi to uważam, że mam zmarnowane 2 godziny życia choćby miał fajne przesłanie. Ja jestem dorosłym człowiekiem, dobre przesłanie nie zmieni mojego podejścia do życia bo ono już jest ukształtowane. Załóżmy chodzisz do pracy, która totalnie Cię nudzi, ale jej cel jest szczytny. Masz nagle polubić swoją pracę bo rozumiesz jej przesłanie? Dalej pozostaje nudna. Co da zrozumienie przesłania nawet temu widzowi, który nie rozumie skoro podtrzymuje - film po prostu go nudził?
Co do zagazowania ludzi w operze, to jest to motyw wprost z książki Amisa, na której Glazer oparł film. Co do groteski, o której piszesz: tak, i książka i film na niej oparty, są jej pełne, ale być może to kwestia odczuć indywidualnych, mnie przerażała, odrzucała, kogoś innego może nudzić lub pozostawiac emocjonalnie obojętnym. Do mnie np nie trafia narracja nt Holocaustu z Jojo. Rabbit czy filmu Begniniego,ale szanuję, że mierzą się z tematem na swój sposób. Trzeba to robić, ta narracja musi się pojawiac, niestety ludzkość nie wyciąga wniosków z przeszłości, trzeba mówić, pisać, pokazywać.
Dlaczego jest ci przykro. Gosc opisał swój odbiór, a ty możesz swój nie wdając się w mentorski akcent, że jednak płytko odebrał. Absolutnie się z nim zgadzam. Młode pokolenie dzieciaków idących na ten film, nie skuma co to ten mur, co to Auschwitz. Siedział koło mnie gościu, intelektualista z ego wychodzącym z oczu....I zasnął, chrapal, wkurzał mnie.
Nic dziwnego, że cię wkurzał. I to był przedstawiciel tego młodego pokolenia, czy może jednak nie. Ja jednak bardziej wierzę w dzieciaki.
Znając Ciebie miła koleżanko to najbardziej wierzysz w te "dzieciaki" (psiaki i kociaki) z "ostatniego pokolenia"
Dobre podsumowanie. Pomysł, by pokazać, że obok koszmaru toczy się normalne, prozaiczne życie, a oprawcy po godzinach toczą zwyczajną egzystencję jest może i dobry, ale na pewno nie nowy i nadaje się najwyżej na jakiś krótki metraż. Na dłuższą metę jest to nudne. I ten irytujący szum tła, jak w jakimś Paranormal Activity...
"I ten irytujący szum tła..." przykro mi, że tak Cię zirytowal ten szum zagłady...
Porównujesz szum z horroru o duchach z szumem zagłady milionów ludzi, która zadziała się w rzeczywistości!? Żenada
To ty jesteś żenująca ze swoim "szumem zagłady". Dawno nie słyszałem podobnej głupoty. "Zadziała się"... To równie żenująca nowomowa.
Jest taka różnica między nami, że ja Ciebie nie obrzucilam żadnym epitetem, oceniłam tylko Twoje podejście i porównanie, które mnie niejako oburzyły, Ty zaś TAK!
piszesz z zakompleksioną osobą, to cie obraza, definicja. Rady? Pisac z miare na swoim poziomie a nie nizinami pod wzgledem edukacji slownej. Rada prosta, a pomocna na forach dyskusyjnych.
Otóż to, ale czasem ma się wrażenie, że z osobnikiem da się podyskutować, a tu z nienacka spada na Cię inwektywa :-(
Pseudointeligentni koneserzy z filmweba nak Ty nie potrafią zrozumieć, że komuś się jakiś film nie podoba i sprowadzicie od razu rozmowę na coś innego żeby tylko się doczepić tak jak z tym szumem. Wszystko sprowadza się do filmu, który się koledze nie podobał. Więc wyjdź już i skończ ten lament.
Zrozumiałam, że dla Ciebie był nudny, choć ja mam inne zdanie na ten temat. Nie musisz mieć takiej samej opinii, ja próbowałam Ci tylko uświadomić, że film nie zawsze jest tylko dla rozrywki są różne przesłanki i cele. Tyle i tylko tyle, nie trzeba nikogo obrażać po drodze...
Ja na szczęście zwykle podejmuję dobre decyzje wybierajac film do obejrzenia, a Tobie życzę samych rozrywkowych i nienudnych filmów!