Wyobrażacie sobie świat w którym codziennie dochodzi do zamachów terrorystycznych, imigranci są represjonowani przez rządy panstw, a ludzie zadają sobie pytanie czy dożyją kolejnego dnia.
Dla mnie film ten ma swojego rodzaju przesłanie polityczne. Stawia o na równi wartości jakie wyznają skrajnie lewicowy jak i prawicowy politycy. Z jednej strony przedstawione są działania brytyjskiego rządu które doprowadziły do tak katastrofalne sytuacji w kraju- zbytnia tolerancja dla działań radykałów mułzumańskich, zaś z drugiej eksterminacja ludności napływowej.
Codziennie słyszymy o tym, że w UK islamiście chcą uzyskać kolejne przywileje czy wprowadzić prawo szariatu na ulicach brytyjskich miast. Oczywiście nie staram się wszystkigo sprowadzić do tego, że islamiści są głównym powodem wszystkich nieszczęśćktóre ukształtowały obraz przedstawiony w filmie ale mam wrażenie, że reżyser delikatnie podsówa nam tę myśl- gdyby było powiedziane że to wina islamistów to film byłby apolityczny i spotkałby się z dużą krytyką. I teraz takie pytanko do was: Patrząc w jaką stronę zmierza świat wyobrazcie sobie że jeteście kimś ważnym(np.głową rządu), jakiebyście zastosowali działania protekcjonalne w takim przypadku??